Wybory parlamentarne w Polsce zbliżają się wielkimi krokami, a za wielką wodą Amerykanie już żyją wyborami prezydenckimi, które mimo tego, że odbędą się dopiero w 2016 roku, wzbudzają dużo emocji. W obydwu przypadkach można jednak zauważyć zaangażowanie muzyków, którzy planują zmienić estradę na scenę polityczną.
Na naszym podwórku
Start Pawła Kukiza w tegorocznych wyborach prezydenckich był dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Większość ludzi nie wierzyła w polityczny sukces muzyka, ponieważ nowa twarz w polityce ma zazwyczaj problem, żeby przekonać do siebie wyborców. Paweł Kukiz nie był jednak typowym "świeżakiem", gdyż był rozpoznawalną osobistością ze świata muzyki. Pozwoliło mu to zaskarbić głosy wielu wyborców i ostatecznie w wyborach prezydenckich stanął na trzecim miejscu prezydenckiego podium uzyskując poparcie 20,80% Polaków, którzy poszli do urn wyborczych.
Patrząc obiektywnie na wynik muzyka i brak jego politycznego doświadczenia, można bez trudu stwierdzić, że był on jedynym zwycięzcą tych wyborów, ponieważ pozostała dwójka kandydatów nie uzyskała aż tak dobrych wyników. Sukces Pawła Kukiza prawdopodobnie zmobilizował także innych polskich artystów do spróbowania swoich sił na scenie politycznej i w zbliżających się wyborach parlamentarnych kilku artystów pojawi się na listach wyborczych.
Największym zaskoczeniem tegorocznych wyborów parlamentarnych jest bez wątpienia Piotr Marzec, który w świecie muzycznym znany jest pod pseudonimem Liroy. Raper największy sukces odniósł dzięki płycie "Alboom", która na rynku zadebiutowała w 1995 roku i sprzedała się w nakładzie przekraczającym 500 tys. egzemplarzy. To właśnie z tego krążka pochodzą takie przeboje Liroya jak "Scoobiedoo Ya" oraz "Scyzoryk". Ostatnią płytą na koncie kieleckiego rapera jest natomiast kompilacja "Grandpaparapa (Powrót króla)", która ukazał się w 2007 roku. W marcu tego roku Liroy postanowił jednak zakończyć karierę muzyczną i odłożył mikrofon do futerału.
Jak się teraz okazało, raper nie zrezygnował całkowicie z życia publicznego i po krótkiej przerwie postanowił powrócić na scenę... polityczną. Piotr Marzec będzie "jedynką" na liście ruchu Pawła Kukiza w Kielcach, a informację o starcie Liroya w wyborach do sejmu ogłosił tygodnik "Do Rzeczy".
"Pan Marzec długo się wahał, naradzał się z rodziną, w końcu zgodził się kandydować i pomóc w kampanii referendalnej. Zapowiedział, że jest żywotnie zainteresowany, by doprowadzić do zmiany systemu w Polsce dlatego też zaangażuje się w kampanię zachęcającą do udziału w referendum" - powiedział w rozmowie z "Do Rzeczy" Miłosz Lodowski, rzecznik ruchu Pawła Kukiza.
Kolejnym zaskoczeniem w wyborach do sejmu jest kandydatura lidera zespołu Bayer Full - Sławomira Świerzyńskiego. Muzyk, który znany jest z takich przebojów jak "Majteczki w kropeczki" oraz "Wszyscy Polacy to jedna rodzina" może niedługo stać się rozpoznawalny także jako polityk. Sławomir Świerzyński wystartuje w wyborach do sejmu z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego z okręgu nr 16 w województwie mazowieckim, a na liście zajmie siódmą pozycję. Warto także przypomnieć, że Sławomir Świerzyński już wcześniej próbował się związać ze światem polityki i trzykrotnie, także z listy PSL, startował w wyborach parlamentarnych do Sejmu i dwukrotnie do sejmiku województwa mazowieckiego. Nigdy jednak nie udało mu się osiągnąć zamierzonego celu i za każdym razem odnosił porażkę.
Mniejszym zaskoczeniem jest bez wątpienia lider Budki Suflera, Krzysztof Cugowski, który po zakończeniu działalności zespołu postanowił ponownie zacząć romans z polityką i w tym roku wystartuje w wyborach do senatu. Jak zapewne wszyscy wiedzą, Krzysztof Cugowski, w latach 2005-2007, był już senatorem z Lublina i do izby wyższej parlamentu dostał się z listy Prawa i Sprawiedliwości. W kolejnych latach muzyk postanowił jednak zrezygnować ze startu w wyborach, ponieważ, jak tłumaczył, "zraził się do polityki". Po kilku latach odpoczynku Krzysztof Cugowski zmienił zdanie i znowu chce czynnie działać jako senator. Wokalista uznał jednak, że w tegorocznych wyborach wystartuje jako polityk niezrzeszony, ale zaznaczył, że jego poglądy zbliżone są do tych głoszonych przez PiS. Kariera polityczna nie jest jedynym celem Krzysztofa Cugowskiego, ponieważ artysta planuje cały czas być muzykiem i chce się skupić na wydaniu solowej płyty.
Za wielką wodą
Kanye West to amerykański raper, który głównie słynie z zaskakujących pomysłów i bardzo wybujałego ego. Muzyk udowodnił to m.in. podczas gali wręczenia nagród MTV Video Music Awards 2015, gdzie po raz kolejny zszokował zebraną na sali widownię oraz telewidzów. Raper ogłosił bowiem, że w 2020 roku planuje wystartować w wyborach prezydenckich. Do podjęcia takiej decyzji zmotywowała muzyka zapewne kampania prezydencka Donalda Trumpa, który jako amerykański przedsiębiorca i miliarder zdecydował się wziąć udział w wyścigu o fotel prezydenta USA.
"Nie chodzi o mnie. Chodzi o pomysły. O nowe pomysły. O ludzi, którzy mają pomysły. O ludzi, którzy wierzą w prawdę. Pewnie już się domyśliliście, co teraz powiem. Tak, w 2020 wystartuję w wyborach prezydenckich". - powiedział Kanye West w czasie swojej przemowy na imprezie MTV.
Kanye West może się już także pochwalić pierwszymi wyborcami, ponieważ poparcie dla jego kandydatury wyraziły takie gwiazdy jak Ice Cube, Rihanna i Taylor Swift.
"Głosuję na Kanye. Kto lepiej będzie rządził światem niż Kanye West?". - powiedział Ice Cube
Swój głos w sprawie oświadczenia Kanye West zabrała także żona Billa Clintona, Hillary Clinton, która w 2016 roku również będzie walczyć o stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych:
"Słyszałam, jak to ogłaszał. Powiedział, że wystartuje w 2020 roku. Mam do niego tylko jedną prośbę. Jeśli ja również wystartuję w wyborach, niech z tym trochę poczeka". - powiedziała Hillary Clinton w programie Ellen DeGeneres.
Nie wszyscy muzycy są jednak zadowoleni z trwającej obecnie w USA kampanii prezydenckiej. Takim przykładem mogą być muzycy z grupy R.E.M., których rozzłościł fakt bezprawnego wykorzystania ich utworu "It's the End of the World" przez Donalda Trumpa. Kandydat na prezydenta USA postanowił sięgnąć po kompozycję amerykańskiego zespołu 9 września 2015 roku podczas spotkania z wyborcami w Waszyngtonie. Reakcja członków grupy R.E.M. na to zdarzenie była bardzo szybka i bezpośrednia. Wokalista amerykańskiej formacji, Michael Stipe, za pośrednictwem Twittera swojego kolegi z zespołu, Mike'a Millsa, postanowił bez owijania w bawełnę powiedzieć co myśli o tej całej sytuacji:
"Pier...ol się głodny władzy, mały człowieczku. Nie używaj naszej muzyki i mojego głosu na potrzeby swojej idiotycznej kampanii". - Michael Stipe
Następnie muzycy z grupy R.E.M. wydali oficjalne oświadczenie dotyczące bezprawnego wykorzystania utworu "It's the End of the World" przez Donalda Trumpa:
"Nie autoryzujemy i nie zezwalamy na używanie naszej muzyki w trakcie politycznych wydarzeń i domagamy się, aby kandydaci uszanowali to. Pamiętajmy, że są rzeczy o wyższej wartości w tej stawce. Media i amerykańscy wyborcy powinni się skupić na szerszym obrazie i nie pozwolić politykom na odciąganie nas od naglących spraw i trwającej kampanii prezydenckiej". - R.E.M.
To nie jest jednak pierwszy raz, kiedy Donald Trump do realizacji swoich celów politycznych wykorzystuje piosenki znanych artystów. Amerykański przedsiębiorca, gdy ogłosił, że zamierza wziąć udział w wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych, posłużył się twórczością Neila Younga i z głośników popłynął wielki przebój kanadyjskiego muzyka "Rockin' in the Free World".
"Donald Trump nie był uprawniony do użycia tej kompozycji w trakcie ogłoszenia swojego startu w wyborach. Neil Young, w wyścigu o fotel prezydenta USA, popiera kandydaturę Berniego Sendersa". - tłumaczył menadżer Neila Younga
Na to oświadczenie odpowiedział sztab wyborczy Donalda Trumpa, który tłumaczył, że utwór "Rockin' in the Free World" został pozyskany legalnie i mógł być wykorzystany na wiecu wyborczym. Po stronie Neila Younga stanęło jednak Amerykańskie Stowarzyszenie Kompozytorów, Autorów i Wydawców, które poinformowało, że amerykański przedsiębiorca i polityk nie miał praw do wykorzystania tej kompozycji w swojej kampanii.
Dlaczego?
Dlaczego muzycy pragną rozpocząć karierę polityczną? Szczerze na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko oni sami. Większość z nich tłumaczy to nagłą potrzebą zmieniania świata oraz otaczającej ich rzeczywistości. Nie wszyscy posiadają jednak podstawową wiedzę na temat systemu politycznego obowiązującego w danym kraju i udowodnił to m.in. Liroy w jednym z wywiadów telewizyjnych, gdzie nie potrafił powiedzieć ilu posłów zasiada w polskim sejmie. Dla większości muzyków kariera polityczna jest bez zwątpienia trampoliną, która pozwoli im się odbić od dna studni zapomnienia. Gasnące gwiazdy liczą na to, że scena polityczna stanie się dla nich drugą estradą, na której ponownie zabłysną w blasku świateł i będą w centrum uwagi mediów. Niektórzy z nich, tak jak np. Kanye West, robią to z pychy i dla zabawy, no ale przecież 40. prezydent USA, Ronald Regan, też był kiedyś aktorem.
Przeczytaj również inne artykuły opisujące świat muzyki i polityki: